Strona główna Zakrzówek Prace na Zakrzówku. Co się zmieniło?

Prace na Zakrzówku. Co się zmieniło?

przez Akcja Ratunkowa dla Krakowa
Metalowe bramki, zielonkawo-brunatna woda i siatki – tak teraz wygląda Zakrzówek. Mimo protestów mieszkańców, aktywistów i ekologów prace na Zakrzówku trwają, a ostatnie dzikie krakowskie tereny przestają być dzikie.

ZZM pod hasłami bezpieczeństwa i dostępności postanowił zniszczyć to unikalne na krakowskiej mapie miejsce, realizując komercyjną inwestycję za miliony. Przyjrzyjmy się więc jak wygląda.

Do małego zbiornika, który ma być przeznaczony dla mieszkańców, prowadzą z dwóch stron strome schody, z pewnością nieprzyjazne osobom z niepełnosprawnościami, małym dzieciom czy seniorom, a przewidziane ułatwienia na ten moment nie wydają się funkcjonalne. Na przykład, żeby dostać się na podjazd, trzeba najpierw pokonać prawie 40 schodów! Z drugiej strony małego zbiornika nie jest łatwiej – mimo że przy schodach zamontowane są platformy dla wózków, osoby niepełnosprawne będą musiały i tak pokonać część trasy po kamienistej drodze. Zastanawiające są także kuriozalnie wyglądające metalowe bramki, które umieszczono przy obu zejściach do zbiornika. ZZM twierdzi, że ma być to sposób kontroli ilości osób
w wodzie, ale od tego już tylko jeden krok do pobierania płatności za kąpiel w miejscu,
z którego mieszkańcy korzystają od ponad 30 lat. Całości dopełniają ogromne, wbite w skałę siatki, które mimo obietnic (które nie miały prawa być złożone) nie zarosły i nadal szpecą krajobraz.

Jednocześnie duży zbiornik, do którego prowadzi łagodna, prosta droga bez schodów, który nie jest otoczony skałami i nie wymaga żadnych dodatkowych zabezpieczeń ani udogodnień, jest obecnie przystosowywany dla… nurków. Na razie słychać tam tylko pracę ciężkich maszyn,
a buty zapadają się w rozjeżdżonej ziemi.

Przy zbiornikach staną również dwa budynki przeznaczone na Centrum Sportów Wodnych, kawiarnie i miejsce, w którym będę odbywać się m.in. lekcje ekologii, co brzmi jak nieśmieszny żart. Z kolei ulica Wyłom, którą wszyscy doskonale pamiętamy, została zamieniona w ogromny asfaltowy deptak rodem z Mielna, który w lecie zmieni się w nagrzaną, duszną patelnię. Całość komercyjnego krajobrazu dopełniają budki z jedzeniem, których po otwarciu zapewne stanie tu więcej.

Ciekawi też jesteśmy, gdzie ZZM ma zamiar upchać setki samochodów, którymi będą przyjeżdżać tłumy do tej flagowej, najważniejszej inwestycji dyrektora Kempfa. Po raz kolejny pojawia się pytanie, w czyim interesie realizowane są projekty na Zakrzówku?

Więcej na ten temat

Zostaw swój komentarz