Dobiega końca Europejski Tydzień Zrównoważonego Transportu, który w Krakowie rozpoczęto od likwidacji drogi dla rowerów na ul. Grzegórzeckiej. Ale nie o niej dzisiaj.
Internetowe fora są bardzo niebezpieczne. Między innymi dlatego, że wartościowe treści łatwo znikają między bezproduktywnymi dyskusjami. Ten wpis internauty o pseudonimie “behemot”, który znaleźliśmy na jednym z forów postanowiliśmy ocalić od zapomnienia.
Jest to o tyle ciekawe stanowisko, że opisuje krakowski transport, jak to się dzisiaj określa, holistycznie. Bierze pod uwagę nie tylko to, co tu i teraz, jak rozdmuchana wojna samochodowo-rowerowa, lub korki dzisiaj w drodze do pracy, lecz także to, co było kiedyś, plany, zapowiedzi i obietnice. Zapraszamy do lektury.
20 lat obietnic
“Behemot” w swoim komentarzu odnosi się do wpisu innego internauty o pseudonimie “ANDY*krk”. Pisownia oryginalna, nie ingerowaliśmy w treść.
Andy: Nie chce mi się szukać teraz tego wszystkiego ale doskonale pamiętam jak 20 lat temu obiecywano 3 obwodnicę, sieć parkingów podziemnych czy linie tramwajowe
Behemot: …i dużą hawajską dla każdego. Problem właśnie w tym, że obiecywano miasto, w którym da się pogodzić rozwój transportu publicznego, rowerowego i samochodowego, a do tego zapewnić zieleń i czyste powietrze. A mieszkańcy sobie sami „wybiorą” jak w sklepie wędlinę. Przy czym szynka parmeńska będzie kosztowała tyle co parówkowa, a ci wybierający parówkową będą dopłacać tym od parmeńskiej. Dlatego właśnie masz budowaną za miliard Łagiewnicką, rozbudowywaną 29 Listopada…a leżą i kwiczą projekty tramwajowe. Które buduje się tylko „jak Unia da” – bo wyłącznie za swoje Kraków nie zbudował ani kilometra szyny, do tego zgrabnie zamazując koszty komponentu drogowego w projektach – rzekomo – „budowy tramwaju”. Północ Krakowa stoi w korku nie dlatego, że – jak komunikują media – „buduje się tramwaj na Górkę” ale dlatego, że buduje się tunel w ciągu Opolskiej. Choć za 2 lata powstanie dla niej drogowa alternatywa kilka km dalej. Ale koszty tunelu – finansowe i mierzone czasem stania w korku – pójdą na konto „budowy tramwaju”. Który i tak będzie stał na światłach, bo na górze powstanie rozbuchany układ drogowy i „trasa wolbromska”.
Andy: Jestem jak najbardziej za tym żeby ograniczać ruch w centrum
Behemot: Tylko, że nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby ograniczyć ruch samochodów indywidualnych. Nie w centrum. W całym mieście. Jak na dłoni widać, że strategia „ograniczania ruchu” tylko w centrum się nie sprawdza. Nie pomogą żadne obwodnice – bo te też nie są z gumy. Zwłaszcza w sytuacji gdy powszechne staje się, że mieszkaniec domku w gminie na północy Krakowa chce dojechać do biura w południowych dzielnicach. Samochodem, bo przecież on „musi”!
Andy: Marzę żeby aleje były kiedyś śródmiejska aleją z szerokim chodnikami i knajpkami z minimalnym ruchem samochodowym. Tylko trzeba najpierw dać jakaś alternatywę.
Behemot: Ale podstawowy problem polega na tym, żeby zrozumieć, że tak to nie działa. Jeśli budujesz w jednym miejscu miasto nastawione na pełną obsługę samochodową – szerokie obwodnice, darmowe lub półdarmowe parkingi to…po prostu tam się przenosi miejskie „życie”. Nie da się mieć miasta dwóch systemów. W centrum z ograniczeniami, a poza nim – z całkowitą dominacją samochodów. Po co ci „śródmiejska aleja z szerokim chodnikami i knajpkami z minimalnym ruchem” skoro to samo zapewnia…galeria handlowa przy wielkim węźle drogowym dodatkowo z parkingiem za darmo? Parkingiem do którego pojemne drogi ma wybudować tzw. „miasto”.
Darmowe parkingi
Andy: A tu robi się od tyłu. Chce chodniki wolne od samochodów i chce żeby te samochody stały pod ziemią. Teraz likwiduje się miejsca parkingowe nie dając nic w zamian
Behemot:To kolejny wyświechtany frazes z czasów kiedy jeszcze nie było „sprawdzam”. Tymczasem dziś sprawdzono już w wielu lokalizacjach i miastach: nie ma problemu z miejscami parkingowymi. Jest problem z DARMOWYMI miejscami parkingowymi. W długi weekend okolice Błoń były zawalone samochodami. A podziemny parking pod wybetonowanym placem przed Muzeum stał w połowie pusty. Zgadnij dlaczego. Skądinąd niemal każdy parking podziemny jaki wymyślono w centrum (np. pl. Biskupi, Axentowicza) miał wiązać się z całkowitą likwidacją istniejących dorodnych, dających cień i mikroklimat drzew i wizją kolejnego „salonu” z granitową posadzką i bliżej nieokreśloną formą „zieleni”. Na pewno pomogłoby to zatrzymać mieszkańców. Problem polega na zrozumieniu, że alternatywą dla kierowców muszą być nie kolejne drogi i parkingi oraz budowa alternatywnego miasta samochodowego dla poza II obwodnicą (bo w obrębie tejże nie da się burzyć pod rozbudowę dróg i parkingów), ale właśnie DDR i transport publiczny. Także kosztem przywilejów zmotoryzowanych mieszkańców. Dopóki tego nie zrozumieją władze miasta i z każdym [tu wpis się urywa – red.]
Wymianę zdań skomentowała inna osoba: Szacun behemot za tego posta, powinni go se wydrukować we wszystkich wydziałach i jednostkach odpowiedzialnych za transport i planowanie. – to jak, drukujemy?
Dalsza część rozmowy między internautami dostępna jest pod linkiem. Polecamy.