Strona główna miasto Filip Szatanik, Kraków 5020 i cała reszta kontrowersji

Filip Szatanik, Kraków 5020 i cała reszta kontrowersji

przez Akcja Ratunkowa dla Krakowa
Kto jeszcze nie słyszał? Oto pan Filip Szatanik, nowy rzecznik drugiej magistrackiej telewizji, a dokładniej spółki Kraków 5020, która wydaje codzienne miejskie wiadomości za 35 tys. złotych za odcinek, a w sumie nie mniej niż 12 milionów rocznie. Pracę zaczął od obrażania mieszkańców insynuując, że osoby niezgadzające się z przekazem magistratu działają „na oczywiste zlecenie”.
 
Szatanik został zatrudniony w spółce Krakow 5020, i to w czasie trwającego kryzysu, kiedy coraz więcej mieszkańców, obserwujących poczynania owej telewizji, pyta wprost – dlaczego marnujecie nasze pieniądze w ciężkich czasach?
 
W czerwcu 2022 r. pisaliśmy, że druga magistracka telewizja powinna zostać natychmiast zlikwidowana, a sens działalności nowej miejskiej spółki rzetelnie sprawdzony. Według lokalnych mediów, krakowski podatnik płaci nawet 35 tys. zł. za jeden odcinek.
 
Wśród kuriozalnych pozycji przetargowych znajdziemy opcjonalnego meteorologa, który ma briefować prowadzących z pogody (15 tys. miesięcznie), prowadzenie social mediów (40 tys. miesięcznie) czy… makijażystkę (800 zł dziennie). Okazuje się, że przez wydzielenie spółki z Krakowskiego Biura Festiwalowego trzeba będzie zapłacić VAT. Może być to nawet 2,7 mln złotych!
 
Wobec coraz większych kontrowersji wspomniany specjalista od PR, Szatanik, zwołał naprędce (wpisem na Facebooku) na dzień 6 października konferencję prasową u prezydenta Majchrowskiego. Ten po 60 sekundach monologu wrócił do swojego gabinetu, a na pozostałe pytania odpowiadali urzędnicy. A właściwie udawali, że odpowiadają, bo według przekazów medialnych żadne konkrety nie padły. Rzecznik po raz kolejny wykazał się arogancją nie odpowiadając na niewygodne pytania, które zadawali zgromadzeni. Na konferencję nie wpuszczono też dziennikarza Interii – Dawida Serafina, co jest jawną cenzurą.
 
Co ciekawe, na każdą nową spółkę muszą zgodzić się radni. Początkowo nie chcieli jej powołać, ale po odpowiednim nawijaniu makaronu na uszy – zgodzili się. W uzasadnieniu do powołania spółki czytamy, że miała być bez wpływu na budżet miasta i nie generować dodatkowego zatrudnienia (!). Dlatego dziś wysyłamy kilka pytań do nowego rzecznika spółki i do radnych – kiedy ta sytuacja zostanie rozwiązana? Czy pracownicy są zatrudnieni na czarno? Co musi się wydarzyć, aby nasze pieniądze przestały być wyrzucane w błoto? Czy okłamanie radnych w momencie powoływania spółki może skutkować jej rozwiązaniem?

Czytajcie więcej na:

Więcej na ten temat

Zostaw swój komentarz