Tym razem odwiedziliśmy plac Wszystkich Świętych, gdzie pod oknami prezydenta, magistrat i magistracki parking rozgrzewały się do czerwoności już przed południem. Warto dodać, że temperatura powietrza wynosiła ok. 27 stopni Celsjusza, było więc chłodniej niż podczas pierwszych pomiarów.
Wpadliśmy też na krakowski rynek, pod “Adasia” i w okolice słynnych już drzew w donicach. Z kolei Rynek Podgórski – z tradycyjną kurtyną wodną, pokazał nam, że różnica między temperaturą nagrzanej powierzchni bez cienia, a powierzchni pod dojrzałymi drzewami, wynosi czasem nawet 25 stopni.
Dlaczego o tym wszystkim mówimy?
Ponieważ domagamy się, aby zieleń w Krakowie zacząć traktować jako dobro strategiczne. Dobro, które w obliczu coraz częstszych, dłuższych i bardziej dotkliwych upałów oraz postępujących zmian klimatu, jest nam potrzebne do normalnego funkcjonowania, a najstarszym i najmłodszym – po prostu do przeżycia.
Dlatego miejska zieleń, ale też woda, w tym krakowskie rzeki, powinny być uznane za ważny element miejskiej infrastruktury, nie mniej ważne niż drogi, sieci wodociągowe czy chodniki. Czas skończyć z wycinaniem wszystkiego i wszędzie, bo “koliduje” z inwestycjami. Czas skończyć z truciem i betonowaniem naszych rzek. Drzewa i woda to też inwestycja – w naszą jakość życia i bezpieczeństwo.